Zespół Downa na deptaku, czyli otwarcie wystawy plenerowej "Kobieta"


W poście "7 powodów dlaczego wymyśliłam sesję dziewczyn z zespołem Downa" pisałam o motywach powstania sesji zdjęciowej zatytułowanej po prostu "Kobieta" i wspomniałam o plenerowej wystawie na radomskim deptaku.
I oto słowo ciałem się stało i 12 lipca 2016 r. stanęło na placu przed Urzędem Miejskim w Radomiu w postaci dziewięciu dwustronnych standów, mieszczących łącznie osiemnaście metrowych plansz ze zdjęciami autorstwa firmy fotograficznej Stopklatka (tu ich znajdziecie KLIK).  A wszystko to w dużej mierze dzięki Radomskiemu Klubowi Środowisk Twórczych i Galerii "Łaźnia" i jeszcze kilku innym osobom, ale o tym później.

Wybierając zdjęcia na wystawę, postanowiłam ździebko zaskoczyć tych, którzy już "Kobietę" obczaili na moim fejsie albo wpisie "7 powodów dlaczego wymyśliłam sesję dziewczyn z zespołem Downa" i umieściłam na planszach trzy niepublikowane dotąd zdjęcia: Izy, Darii i Zuzy.






Dzień wernisażu był przygnębiająco deszczowy, ale, dzięki Bogu, padać przestało jak tylko wsiedliśmy całą rodziną do samochodu, coby się na zaplanowaną imprezę przemieścić, a już na miejscu wystawa dumnie prezentowała się w blasku słońca. Były bohaterki zdjęć z rodzinami, zaproszeni goście, były media. Swoją obecnością i dobrym słowem wydarzenie wsparła też poseł Anna Maria Białkowska, aczkolwiek cały ten projekt jest całkowicie apolityczny. Ogólnie było uroczyście, pięknie i wzruszająco. 

Zaiste, piękny ten opis przyrody, ale co to w ogóle dla mnie znaczy? 
Otóż przyznam, że cała ta sesja i wystawa ma dla mnie wartość terapeutyczną. Uświadomiła mi ona, że:
1. Pomysły i marzenia są po to, żeby je spełniać, a nie chować i wracać do nich co jakiś czas z nostalgią i poczuciem winy i bezradności, że nie zrobiłam tego czy tamtego.
2. Mimo wciąż zbyt małej wiary w siebie i zbyt dużego lęku, mimo masy ograniczeń, które istnieją tylko w mojej głowie, mogę zrobić coś, co sobie wymyślę i ma to w dodatku wielką wartość dla innych. "Nie wiem co my tu robimy w ogóle", powiedziałam z lekkim zwątpieniem i poczuciem bezsensu do fotografki Ewy ze Stopklatki w listopadzie 2015 r., po pierwszej sesji zdjęciowej z Darią. Osiem miesięcy później obcy ludzie gratulowali mi takiego projektu i dziękowali za to, że pokazałam kobiecość w niepełnosprawności.
3. Nie muszę być perfekcyjna. Zawsze wychodziłam z założenia, że jeśli nie robię czegoś najlepiej na świecie, to nie nadaje się to do pokazania komukolwiek. W rezultacie, wszelkie talenty i umiejętności bardzo skrzętnie zachowywałam dla siebie albo wręcz dusiłam w zarodku, bo daleko im było do ideału. I kiedy patrzę na tę wystawę z technicznego punktu widzenia, zmieniłabym w swojej pracy co najmniej trylion rzeczy. Ale, na szczęście, najczęściej patrzę na nią sercem i to ono pozwala mi dostrzec, jak pięknie moje modelki się uśmiechają, jakie wzbudzają emocje, jak rozkwitły przed obiektywem, jaka zmiana w nich zaszła i jak dumna musi być z nich ich rodzina. Podziwiam ludzi, którzy potrafią zaryzykować, że zrobią coś niedoskonale, zamiast doskonalić się w "nicnierobieniu", napisała w jednej z książek Regina Brett i bardzo mocno życzę sobie takiej właśnie zdolności do ryzykowania przez resztę mojego życia.
4. Warto mówić o swoich celach i pragnieniach, bo mogą one zainspirować innych ludzi, którzy pomogą ci w ich realizacji i otworzą przed tobą nowe możliwości. A przy tym projekcie - sesji i wystawie "Kobieta", pomogło mi wiele osób, z których wymienię tylko kilka, po raz kolejny z podziękowaniami:
- Ewa i Robert Czupryn - Stopklatka - za piękne zdjęcia
- pani Małgorzata Baranowska - wiceprezes Stowarzyszenia Rodzin i Przyjaciół Osób z Zespołem Downa "Nasze Dzieci" - za pomoc w znalezieniu modelek
- Tatiana Kaplińska - prezes Stowarzyszenia Rodzin i Przyjaciół Osób z Zespołem Downa "Nasze Dzieci" oraz kierownik Warsztatu Terapii Zajęciowej "Do Celu" - za pomoc w organizacji sesji i wystawy
- Daria, Iza, Kasia i Zuzia oraz ich rodziny - za zgodę na udział w projekcie
- pani Beata Drozdowska - dyrektor Radomskiego Klubu Środowisk Twórczych i Galerii "Łaźnia" - za organizację wystawy i wsparcie finansowe
- pan Marcin Karpiński - Tapparella - za wsparcie finansowe
- Bartłomiej Kopiński - mąż mój osobisty - za projekt graficzny wystawy i zaproszeń

Kto jeszcze nie widział wystawy, niech spieszy do Radomia na deptak, bo już niedługo jej tam nie będzie! Będzie za to, mam nadzieję, gdzie indziej...


fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

fot. Iwona Nabzdyk

2 komentarze:

  1. Dla mnie pkt 2 i 3 nie do przeskoczenia, ale Tobie serdecznie gratuluję!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie też są nie do przeskoczenia, dlatego raczej powoli się wczłapuję zamiast przeskakiwać :)

      Usuń

Jeśli dowiedziałeś się czegoś nowego po przeczytaniu tego posta, jesteś wzruszony, wkurzony, szczęśliwy, Twoje życie diametralnie się zmieniło lub znalazłeś jakiś błąd językowy, napisz mi o tym w komentarzu. Tylko tak, wiesz, kulturalnie, bez chamstwa i hejtu. Dzięki!