W związku z samochodami


Pomarańczowy maluch z niebieskimi kołpakami moich rodziców. Obiekt pożądania w latach 80., szczyt wiochy dekadę później. To moje pierwsze wspomnienie w temacie pojazdów dwuśladowych. Czy jesteście fanami motoryzacji, czy tak jak ja, jeździcie jak baba, zapraszam na 10 faktów o moim związku z samochodami.

1. Posiadanie starszego brata ma tę zaletę, że nauczy cię marek samochodów jak nikt inny. Znam marki samochodów lepiej niż niejeden facet i dzielnie niosę kaganek motoryzacyjnej oświaty mojej rodzonej młodzieży. Nie znam się tylko na tych modelach samochodów, które w nazwie mają jakieś cyferki, jak Volvo, Mercedes czy BMW.

2. Zawsze, ale to zawsze, już od dziecka zwracam uwagę na tablice rejestracyjne. Numeru nie zapamiętuję ale zapamiętuję wyróżniki województw i od razu próbuję skojarzyć z jakiego powiatu dany pojazd pochodzi.

3. Jeżdżę jak baba. Za dużo razy, jako pasażerce, życie przelatywało mi przed oczami, kierując się na czołowe z tirem, więc sama nie szaleję za kółkiem. Potrafię jechać szybko, zwłaszcza na trasie, ale jestem megaostrożna kiedy pada, kiedy nie ma pobocza albo muszę kogoś wyprzedzić.

4. W związku z powyższym, mogę poszczycić się stuprocentowo bezkolizyjną jazdą ku uciesze mojego towarzystwa ubezpieczeniowego. Stłuczkę miałam tylko jedną w ciągu 16 lat mojego bycia kierowcą i to spowodowaną przez faceta, który przejechał na czerwonym, a ja go walnęłam w bok. Dzięki Bogu, że to ja uderzyłam w niego a nie on we mnie, ułamki sekund wcześniej, bo z tyłu wiozłam chłopców i byłoby z nami marnie.

5. Nie umiem parkować w kopertę. Znaczy wjadę, co mam nie wjechać, ale zazwyczaj z milionem poprawek. Za to bardzo lubię parkować tyłem, bo, jeżdżąc minivanem, tak mi jest po prostu najłatwiej.

6. Niemiłosiernie nudzi mnie stanie na światłach i w korku. Muszę wtedy coś robić. Najczęściej zmieniam stacje radiowe, poprawiam lusterko wsteczne albo się maluję.

7. Lubię samochody duże typu SUV albo van, albo takie całkiem małe, miejskie. Nie znoszę za to sedanów i kombi.

8. Nie cierpię czerwonych samochodów. Jakiś czas przed ślubem mój jeszcze-wtedy-nie-mąż zamierzał kupić swój pierwszy samochód. A ponieważ, wkrótce ten samochód miał być też mój, prosiłam go, żeby tylko nie był czerwony. No i kiedyś przyśniło mi się, że jednak kupił. Czerwonego Matiza. Całą noc przepłakałam przez sen.

9. Szukał tego samochodu, szukał, aż w końcu pewnego dnia dzwoni i mówi, że kupił. To ja pytam czy aby nie czerwony. A on na to:

- No taki jak pomieszasz czerwony i biały.
- Że jaki???
- No różowy!

Chłop wziął i kupił różowe cinquecento. Z początku nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać, ale ostatecznie, Bartek wysłał mi mmsa ze zdjęciami swojego nowego demona prędkości i, o dziwo, pokochałam i ten samochód, i kolor różowy, będący dotychczas obiektem mojej szczerej nienawiści przez kilkanaście lat.

10. Zgadnijcie czym jechaliśmy do ślubu! Różowym cieniasem - pogromcą szos! Nie wierzyłam, że sukienka na kole mi się zmieści, ale spoko, zmieściliśmy się we czwórkę - ze świadkami. Różowa strzała była piękna! Mój już-niedługo-mąż ze świadkiem udekorowali ją samoprzylepnymi sztucznymi margarytkami, a ja byłam przeszczęśliwa, że na masce nie jedzie jakaś obciachowa lalka, misie czy wielgaśne obrączki.


4 komentarze:

  1. Hah, a ja uwielbiam kombiaki. I wszystkie terenówki! Tak jak Ty na czerwony ja reaguję na srebry, masakra. Aktualnie jeżdżę czarnym kombiakiem Volvo, i mimo, że marzy mi się znów terenówka, ciężko mi go zmienić. To moja najszybsza czarna strzała jaką mialam do tej pory!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się kombiaki z karawanami pogrzebowymi kojarzą 😉😆

      Usuń
  2. Marki samochodów poznaję tylko po znaczkach, na modelach nie znam się w ogóle. Kiedyś pokochałam Lincolna Navigatora i marzy mi się, by kiedyś takim jeździć. To byłby prawdziwy związek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja koleżanka ma tego Lincolna! Warczy jak czołg ale robi wrażenie! :)

      Usuń

Jeśli dowiedziałeś się czegoś nowego po przeczytaniu tego posta, jesteś wzruszony, wkurzony, szczęśliwy, Twoje życie diametralnie się zmieniło lub znalazłeś jakiś błąd językowy, napisz mi o tym w komentarzu. Tylko tak, wiesz, kulturalnie, bez chamstwa i hejtu. Dzięki!