Ginekolog odpowiada #2


Bezbrzeżnie mnie cieszy, że pierwsza część wywiadu z ginekologiem dr Grzegorzem Nycem cieszyła się Waszym dużym zainteresowaniem. Yaaaay!  Druga jest, moim zdaniem, jeszcze ciekawsza! A zatem już za chwilę poznacie całą prawdę o nadżerce, leczeniu niepłodności, in vitro i antykoncepcji! Gotowi?


MK: Jak leczyć nadżerkę?

GN: Z nadżerką jest problem dotyczący nazewnictwa. Tak zwana nadżerka prawdziwa występuje bardzo rzadko i jest to ubytek nabłonka na śluzówce szyjki macicy. Natomiast częściej występuje tzw. erytroplakia, czyli widoczne gołym okiem czerwone obszary na szyjce, spowodowane “wywinięciem” nabłonka gruczołowego z wewnątrz macicy na szyjkę, zależnie od sytuacji hormonalnej czy flory bakteryjnej. Kiedy podczas badania lekarz ginekolog zauważa obecność czerwonej śluzówki z wnętrza macicy na szyjce, błędnie diagnozuje nadżerkę. W rzeczywistości to nic innego jak erytroplakia, czyli pewien stan prawidłowy, niewymagający leczenia, a już na pewno niewymagający leczenia u młodych kobiet. W takiej sytuacji należy wykonać cytologię i, jeśli wynik cytologii jest dobry, taki stan nie wymaga leczenia. W przypadkach wątpliwych można zrobić kolposkopię, czyli badanie przyrządem optycznym i oglądanie szyjki w dużym powiększeniu. Jeżeli nie ma żadnych zmian na szyjce, nic z tym nie robimy, ewentualnie konsultujemy z innym lekarzem.

MK: Czyli to, co lekarze nazywają nadżerką tak naprawdę nią nie jest?

GN: Zgadza się. Nadżerka to nadużywane pojęcie, często niewłaściwe, bo najczęściej jest to właśnie erytroplakia. Wynika to z tego, że ginekolodzy zbyt pochopnie chcą leczyć te “nie-nadżerki”. Robi się to za pomocą wysokiej temperatury w zabiegu elektrokonizacji i elektrokoagulacji, zwanej potocznie wypalanką, niskiej temperatury w zabiegu koagulacji - określanej jako wymrażanie szyjki, albo światłem laserowym.  Każdy z tych sposobów leczenia erytroplakii jest leczeniem destrukcyjnym, uszkadzającym szyjkę i może nawet utrudniać pobranie cytologii w diagnostyce stanów przednowotrworowych.  

MK: A jak w takim razie leczy się prawdziwą nadżerkę?


GN: Prawdziwa nadżerka zdarza się niezmiernie rzadko i wykonuje się w tym celu nowy zabieg o nazwie LEEP.

MK: Wróćmy jeszcze tematów ciążowych. Co polecasz parom starającym się o dziecko?

GN: Przy staraniu o poczęcie można się zacząć powoli niepokoić po roku regularnego współżycia bez zabezpieczenia, wtedy dopiero można zacząć interesować się dlaczego nie dochodzi do poczęcia. Pierwszym krokiem pary starającej się o dziecko powinno być udanie się do edukatora modelu Creightona, najnowocześniejszej metody obserwacji cyklu i nauczenie się bardzo wnikliwej obserwacji śluzu szyjkowego kobiety. Po trzech miesiącach edukator kieruje parę do lekarza na konsultację, czy nie należy podejrzewać jakichś nieprawidłowości. Wtedy lekarz zleca badania, zaczynając od badania nasienia u mężczyzny, a następnie bada się hormony zarówno u kobiety, jak i mężczyzny. Szukamy przyczyn trudności w poczęciu i, jeśli takie się znajdą, leczymy je. Bardzo ważna jest tu modyfikacja stylu życia, zwrócenie uwagi na używki, alkohol, papierosy, normalizację masy ciała, stres, tryb życia. To wszystko jest bardzo istotne a często pomijane przy diagnostyce niepłodności.

MK: Dlaczego nie in vitro?

GN: In vitro jest metodą bardzo kontrowersyjną z trzech powodów. Po pierwsze rozdziela współżycie od poczęcia, po drugie dochodzi do produkcji nadprogramowych zarodków, a wiemy, że zarodek to jest mały człowiek i jest to fakt medyczny. Dziecko pojawia się od momentu połączenia przedjądrza męskiego z przedjądrzem żeńskim czyli od powstania nowego, niepowtarzalnego materiału genetycznego. Nazywamy je zygotą, embrionem, zarodkiem, ale jednak jest to dziecko we wczesnej fazie rozwoju. W metodzie in vitro dochodzi do nadprodukcji takich małych ludzi i późniejszego ich mrożenia, przechowywania albo niszczenia, z tego powodu jest to metoda wysoce kontrowersyjna. Trzeci powód to instrumentalizacja tych wszystkich wykonywanych zabiegów.

MK: Odrzucasz in vitro, ale też nie nie przepisujesz pacjentkom antykoncepcji. Dlaczego?

GN: Nie przepisuję antykoncepcji od 2008 r., ponieważ dowiedziałem się, że w niektórych sytuacjach antykoncepcja może działać również z mechaniźmie wczesnoporonnym. Jak to się dzieje? Nowe tabletki są tabletkami niskodawkowymi, zawierają niskie dawki hormonów. W 30% przypadków mogą one nie hamować owulacji, ale i tak nie dochodzi do poczęcia. Dzieje się tak dlatego, że antykoncepcja nie tylko zagęszcza śluz szyjkowy, uniemożliwiając plemnikom przedostanie się przez niego, ale także doprowadza do atrofizacji, czyli ogołocenia śluzówki macicy, wskutek czego śluzówka macicy staje się niegotowa na przyjęcie zarodka. W związku z tym jeśli nawet dojdzie do jajeczkowania, plemniki jakimś sposobem przejdą przez zagęszczony śluz i dojdzie do poczęcia to nie dojdzie do zagnieżdżenia zarodka. Możemy zatem powiedzieć, że antykoncepcja hormonalna ma działanie antynidacyjne czyli przeciwzagnieżdżeniowe. Kiedy dowiedziałem się o tym, że antykoncepcja może tak działać, stwierdziłem, że nie chcę mieć z tym nic wspólnego i zacząłem się interesować innymi metodami, równie skutecznymi, jak chociażby metoda objawowo-termiczna czy metoda Roetzera, dla której wskażnik Pearla wynosi 0 w II fazie cyklu, po prostu nie da się wtedy zajść w ciążę.

MK: A co w takim razie z plastrami, zastrzykami?

GN: Plastry i zastrzyki to są te same środki hormonalne tylko podane w inny sposób. Tabletka podawana jest doustnie, jej składniki wchłaniane są przez jelito, w plastrze te same składniki wchłaniane są przez skórę, zastrzyk wchłania się z tkanki podskórnej. Jest jeszcze implant, który także wchłania się z tkanki podskórnej, jest krążek dopochwowy, którego składniki wchłaniają się przez śluzówkę pochwy. Jest też wkładka IUD czyli Intra Uterine Device, chyba jedna z najbardziej kontrowersyjnych metod, ponieważ ona w ogóle nie hamuje owulacji. Wkładka IUD, czyli wkładka wewnątrzmaciczna, zwana spiralą jest to ciało obce, umieszczone w macicy, której działanie jest takie, że nie dopuszcza do zagnieżdżenia zarodka w macicy, powodując przewlekły stan zapalny. Są jeszcze wkładki nowej generacji z hormonem. Tutaj wydzielany hormon - lewonorgestrel też doprowadza do takiego ogołocenia śluzówki i nie dopuszcza do zagnieżdżenia, czyli ewidentnie jest to środek wczesnoporonny. W zasadzie to nie jest antykoncepcja.

MK: Czyli w zasadzie wszędzie chodzi o to samo, o niedopuszczenie do zagnieżdżenia zarodka w macicy?

GN: Nie do końca, bo o ile działanie wkładki sprowadza się wyłącznie do niedopuszczenia do zagnieżdżenia zarodka, o tyle w antykoncepcji jest to potencjalne, możliwe działanie. W większości antykoncepcja polega na zagęszczeniu śluzu, żeby nie przedostały się przez niego plemniki i na blokowaniu jajeczkowania, ale potencjalne może być to działanie przeciwzagnieżdżeniowe. A jeżeli jest to chociażby potencjalne działanie, to dla mnie jest to wystarczający argument, żeby taką metodę odrzucić.

MK: Dzięki Grzegorz!

Ja jestem najbardziej zaskoczona tematem fejkowych nadżerek, a wy, dowiedzieliście się czegoś nowego? Jeśli są jeszcze jakieś sprawy, które nie dają wam spokoju, a być może krępujecie się zapytać swojego ginekologa, napiszcie o nich w komentarzu! Jeśli uzbiera się ich więcej, zrobię na ich temat kolejny wpis z pomocą dr Nyca. 

32 komentarze:

  1. Moim lekarzem jest właśnie dr. Grzegorz Nyc który jest świetny :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też go bardzo cenię :) Również pozdrawiam ciepło!

      Usuń
  2. Najmądrzejszy lekarz, z jakim miałam styczność <3 :) Prowadził moją ciążę i mam nadzieję, że poprowadzi jeszcze niejedną :D
    A z tą nadżerką, to rzeczywiście zonk!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekażę mu, na pewno się ucieszy z takiej rzeszy fanek! :) A z nadżerką to aż strach pomyśleć ile wydajemy na jej leczenie, które wcale może nie jest potrzebne!

      Usuń
  3. A co z polipami na szyjce macicy lub w jamie macicy? Czy trzeba je usuwać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za pytanie! Jeśli będzie tych pytań więcej, postaram się zebrać je wraz z odpowiedziami w osobnym poście! :)

      Usuń
  4. W odpowiedzi na pytanie czy dowiedziałem się czegoś nowego, to tak, owszem. Poznałem kolejnego lekarza sadystę sprzeniewierzającego się misji, która wynika z jego zawodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego sadystę sprzeniewierzającego się misji, która wynika z jego zawodu?

      Usuń
    2. Każdy lekarz, który odmawia pomocy pacjentowi i aż ręce zaciera ze szczęścia, gdy widzi jego cierpienie to sadysta. Mam na myśli aborcję. Legalną. Taką, na którą prawo pozwala. A której odmawiają niektórzy ludzie nazywający się lekarzami.

      Usuń
    3. Zajrzałam do słownika, takiego najprostszego PWN, żeby sprawdzić definicję słowa "lekarz" i napisali tam "osoba zajmująca się leczeniem ludzi lub zwierząt" (http://sjp.pwn.pl/sjp/lekarz;2477848.html). Aborcja to nie leczenie.

      Usuń
    4. Interesujące podejście... Czyli lekarz nie powinien także wypisywać recept, prawda? Wypisywanie recept to nie leczenie.

      Usuń
    5. Oczywiście, że wypisywanie recept na lekarstwa jak i każde inne działanie zmierzające do poprawy stanu zdrowia pacjenta to element leczenia, czyli cel pracy lekarza. Natomiast co niby miałaby leczyć aborcja? Ciążę? Ciąża to nie choroba.

      Usuń
    6. "(...) każde inne działanie zmierzające do poprawy stanu zdrowia pacjenta to element leczenia, czyli cel pracy lekarza"
      Oooo, mądre słowa, bardzo mądre. Czasami właśnie temu służy aborcja. Poprawie stanu zdrowia pacjenta. A nawet czasami może ratować życie pacjenta. A odmawianie tego pacjentowi to własnie sadyzm w czystej postaci (o którym wspominałem). A lekarz, który nie chce wykonywać swojej pracy nie powinien tym lekarzem być.
      W cywilizowanych krajach zachodnich jest to załatwione w bardzo prosty sposób: lekarz, któremu sumienie nie pozwala wykonywać różnych czynności medycznych po prostu jest odsuwany od specjalizacji, które tych czynności wymagają. Nie może być np. ginekologiem. Proste, uczciwe i skuteczne.

      Usuń
    7. Ratowanie życia to nie aborcja, to konieczność - tu się z Tobą / z Panem zgodzę w 100% :)

      Usuń
    8. A zmieniając temat, widzę Paweł / Panie Pawle, że pieczesz chleby. Chętnie poczytałabym bezglutenowe przepisy :)

      Usuń
    9. Myślę, że możemy sobie mówić po imieniu ;) Owszem, piekę, gotuję i inne cuda robię ;) Niestety na rzeczach bezglutenowych nie znam się kompletnie. Szczęśliwie jestem zdrowy i na nietolerancję glutenu nie cierpię. Mąka pszenna moim najlepszym przyjacielem ;)

      Usuń
    10. I widziałam jakieś sympatyczne naleweczki 😀 Już zalajkowałam na fb😊

      Usuń
  5. Już się przyzwyczaiłam, że Twoje posty są w większości światopoglądowe nawet, jeśli dotyczą spraw pozornie ze światopoglądem nie związanych, dlatego staram się je czytać bez świętego oburzenia :)
    Zupełnie nie wiem, o co chciałabym zapytać ginekologa, swoje sprawy załatwiam na bieżąco, cytologię robię regularnie wraz z nastaniem kolejnego roku szkolnego, antykoncepcję mam z głowy na kolejne 4 lata. Może o to, czy częste zapalenia pęcherza mogą być spowodowane problemami ginekologicznymi, ewentualnie mikrourazami, itp.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, nie musisz o nic pytać na siłę. Wiem po prostu, że często mamy jakieś pytania, które zadajemy googlowi albo na forum czy grupie na fb i nie zawsze znajdujemy rzetelne odpowiedzi. Ja sama mam teraz zagwozdkę ortodontyczną ale z jednym pytaniem nie uśmiecha mi się iść do lekarza i płacić za wizytę.
      Co do światopoglądu, to czyż nie o to chodzi w lajfstajlu, żeby pisać o swoim postrzeganiu rzeczywistości? :)

      Usuń
    2. Nie mam pojęcia, o co chodzi w kategorii lajstajlowej. To chyba coś jak tzw. worek, czyli art 97 kodeksu wykroczeń :)

      Usuń
    3. Nie mam pojęcia o co chodzi w art97 ale możliwe że coś w ten deseń 😉 Ot życie...

      Usuń
  6. nie wiem o co chodzi w wybieraniem "skomentuj jako", czy tu jest jakieś logowanie .. i dlatego wybieram opcję "anonimowy", ale mniejsza z tym .... Piszę pod wpływem opinii Pawła [komentarze wyżej] W życiu nie śmiałabym pójść do lekarza, który zabija Dzieci. Kiedyś na takiego trafiłam nie z mojego wyboru, ale na izbę przyjęć i tak się potoczyło, ze stał się przyczyną moich poszukiwań innych metod leczenia, tzn moralnie i medycznie dobrych. I chociaż dr Nyc nie we wszystkim jest "gwiazdą" to wiem, że zawsze podejmuje decyzje o dobrym leczeniu i nikomu nie zaszkodzi. Pod tym względem jest PRAWDZIWYM lekarzem. I dlatego jestem jego pacjentką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś wymyśliłam takie hasło "Nyc nie szkodzi" 😉

      Usuń
    2. Ja również bym się nie odważył iść do lekarza, który zabija ludzi (w końcu morderstwo jest karalne - o tym należy natychmiast powiadomić policję). Ani do takiego, który z uśmiechem patrzy na ludzkie cierpienie. Dlatego właśnie omijam takich ludzi, jak pan Nyc.

      Usuń
  7. Tak, ja też to potwierdzam, Nyc nie szkodzi :) . Nie wszystkie wspomnienia z nim związane mam dobre, kiedyś nawet mi powiedział, że mam coś, czego nie miałam - potem u innego lekarza robiłam badania w tym kierunku i na szczęście okazało się, że jestem zdrowa. Jednak nic nie robił, co by mi zaszkodziło. Po prostu zabrakło badań, a diagnoza postawiona tak po prostu była zbyt pochopna. Ma ogromny szacunek do życia. W innych sprawach też był spoko. A jeśli chodzi o tzw. aborcję - naprawdę większość przypadków, które wmawia się kobietom, jako ratowanie życia, wcale nie wymaga zabijania dziecka, nawet choroba nowotworowa - jest całe grono lekarzy, którzy tym się zajmują, leczą i prowadza takie ciąże.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za komentarz! Tak serio, nie tylko z grzeczności :) Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego! :)

      Usuń
    2. Przepraszam, że wtrącam się w każdy wątek dotyczący aborcji, ale to naprawdę drażliwa sprawa. Uważam (i uważam, że to logiczne i słuszne), że lekarz - skoro chce być lekarzem - powinien być gotów wykonywać każdą usługę medyczną, która leży w jego zakresie. Pisałem powyżej, że w cywilizowanych krajach zachodnich jest to załatwione w prosty i uczciwy sposób: nie chcesz wykonywać czynności, na które nie pozwala ci sumienie? To nie możesz się w danej dziedzinie specjalizować.
      To tak jakbym poszedł do sklepu, a pani (lub pan) powiedziałaby, że nie sprzeda mi wieprzowiny, bo jest muzułmanką. Trochę trąci niezdrową komedią.

      Aborcja w pewnych sytuacjach jest całkowicie legalna, dopuszczalna i zgodna z prawem. A lekarz, który jej odmawia powinien po prostu stracić pracę. Albo zmienić specjalizację. Dodatkowo: jeżeli wiadomo, że dziecko jest nieuleczalnie chore i jego krótkie życie po urodzeniu będzie niekończącą się męką to nie mogę takiego lekarza nazwać inaczej niż sadystą i zwyrodnialcem.

      Usuń
    3. Paweł, widzę, że aborcja to ważny dla Ciebie temat. Dla mnie też, bo ostatnio odkryłam, że moją pasją jest - jakkolwiek banalnie to zabrzmi - życie, we wszystkich jego aspektach i stadiach rozwoju, od zygoty począwszy. Nie mam właściwie na temat aborcji nic więcej do dodania ponad to, co napisałam tu: http://mimo-mk.blogspot.com/2016/04/aborcja-w-obrazkach.html. A piszę o takich niewygodnych i niepoprawnych politycznie rzeczach, nie po to, żeby prowokować i wywoływać dyskusję, ale po to, żeby dzielić się właśnie tą moją pasją i postrzeganiem świata. Wierzę, że oboje chcemy dobrze i mamy dobre intencje, tylko widzimy tę samą sprawę z dwóch różnych stron, dlatego nie chcę wdawać się w polemikę, bo ona w takich kwestiach, zwłaszcza przez internet, nie doprowadzi do porozumienia, tylko do jeszcze bardziej zaciekłego bronienia swoich racji, a może nawet argumentacji w stylu "jesteś głupi" - już słyszałam podobną odpowiedź na moje poglądy 😂 😂 😂 Wolę szukać tego, co nas łączy, a nie dzieli 😋 Pozdrawiam Cię serdecznie, tak serio, bez ironii i cieszę się, że do mnie wpadłeś! 😋

      Usuń
  8. http://www.zdrowie-prokreacyjne.wum.edu.pl/content/abstrakty-wystapien-1 na tej stronie są nazwiska niektórych lekarzy i informacje, gdzie szukać pomocy w sytuacji choroby Dziecka w łonie matki. Bo tu chodzi o zabijanie lub nie ... więc jeśli ktoś pisze o aborcji, jako jakimś dobru, to ja nie rozumiem. Byłam na sympozjum, gdzie mówiło się o zagrożonych ciążach, nowotworach u matek, byli lekarze, były te rodziny, widziałam filmy z operacji Dzieci w łonach matek .... nie wolno zabijać ! trzeba tylko mówić takim matkom, gdzie szukać pomocy, odsyłać do odpowiednich ośrodków.
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "więc jeśli ktoś pisze o aborcji, jako jakimś dobru, to ja nie rozumiem."
      Prawa nie trzeba rozumieć, wystarczy je respektować.

      Usuń

Jeśli dowiedziałeś się czegoś nowego po przeczytaniu tego posta, jesteś wzruszony, wkurzony, szczęśliwy, Twoje życie diametralnie się zmieniło lub znalazłeś jakiś błąd językowy, napisz mi o tym w komentarzu. Tylko tak, wiesz, kulturalnie, bez chamstwa i hejtu. Dzięki!